W końcu, po 2 latach badań, w 1996 roku, po ugruntowaniu 4 mocnych dowodów, zespół był wreszcie gotowy do ogłoszenia swojej hipotezy. ALH84001 zawiera prawdopodobny dowód na istnienie życia na Marsie w przeszłości. NASA zwołała wielką konferencję prasową, lecz nie przekonano wszystkich do tej teorii. Liczne laboratoria na całym świecie prosiły o próbki w celu przeprowadzenia własnych badań. W końcu, po kilku miesiącach twardych debat, jedynym wnioskiem był... Brak jakiegokolwiek wniosku.
Światło dzienne ujrzało mnóstwo prac popierających te badania, lecz równie liczna była ilość publikacji atakujących owy pomysł. Wielu naukowców było przekonanych, że to, co znaleziono w skale, co wyglądało na oznakę życia na Marsie, było jedynie dziełem geologicznym. Większość ludzi powiedziałaby, że nie było żadnych dowodów pochodzenia biologicznego w marsjańskim meteorycie. Że początkowe teorie były błędne. Śmiało można powiedzieć, że... Ta hipoteza jest za prosta, by ją przyjąć. Nie sądzę jednak, że badania doprowadziły do zadowalających rezultatów.
Można powiedzieć raczej, że poszły w przeciwnym kierunku. Prace nad meteorytem są kontynuowane. Ale nawet, jeśli nie potwierdzi się, że skała ta zawiera oznaki życia, ALH84001 wystarczająco ożywił zainteresowanie poszukiwania życia na czerwonej planecie. Jak na ironię, dalsze poszukiwania życia na Marsie, doprowadziły naukowców znów na Antarktydę. Warunki tu panujące są analogiczne do warunków marsjańskich. Poszukiwanie życia, które zdołałoby prosperować w tak ekstremalnie trudnych warunkach, może rzucić światło gdzie i jak mogło istnieć kiedyś życie na czerwonej planecie.
Pewien astrobiolog, Dale Andersen, skupił się na środowisku, jakim jest dno jeziora, każdego roku przykrywane grubą warstwą lodu. Większość ludzi mówi tak: ”Pod tym lodem nie znajdziesz niczego, prócz skał! ” Na tyle małych, że nawet nie dotarły do dna. Warstwa lodu przykrywająca większość badanych jezior, ma grubość sięgającą nawet 4,5 metra. Zamiast próbować odwiertów lub wysadzania lodu, zakłócając znajdujące się pod lodem ekosystemy, zespół Andersena znalazł mniej szkodliwe wyjście z sytuacji. Zbudowano dużą, miedzianą cewkę indukcyjną. Kładzie się ją na lodzie, topi ona lód i w gorącej wodzie wędruje do dna jeziora. Po około 24 godzinach otrzymujemy piękny otwór, przez który mogą wejść nurkowie. Nurkowie wchodzą do wody w specjalnych skafandrach. To co znajdują na dnie antarktycznego jeziora, jest dowodem wytrwałości niektórych form życia. Gąszcz mikroorganizmów mogących przetrwać w zimnym środowisku bez światła słonecznego. Większość ludzi twierdzi, że przy nasłonecznieniu rzędu 1% względem powierzchni, na dnie jeziora nie ma prawa zajść fotosynteza. Że organizmy takie nie będą mogły długo żyć bez światła. Okazało się, że fotosynteza jest tam możliwa już przy nasłonecznieniu rzędu 0,1% względem powierzchni. Zespołu Andersena te gąszcze mikroorganizmów to prawdziwe wrota do przeszłości. Nic tam nie oddycha, nie ma ryb, ani żadnych owadów, żadnych przerażających zwierząt, więc te kolonie mają okazję swobodnie się rozwijać bez ingerencji z zewnątrz. Mogą zatem rosnąć w szczególny sposób. Czy możliwym jest, aby podobna forma mikrobu mogła nadal żyć, głęboko pod powierzchnią Marsa? Zwłaszcza w obszarach bogatych w wodór? Andersen ze swoją ekipą przyjmują taką możliwość. Na pewno jest to warte uwagi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz