Dziś oczywiście powierzchnia Marsa to jedna wielka pustynia. Co więc takiego się tam wydarzyło? Co mogło być przyczyną obecnego stanu czwartej planety od Słońca? Historia zaczyna się z początkiem układu słonecznego. Około 4,5 mld lat temu, nasz układ słoneczny powstał po wybuchu supernowej. Gwiezdna eksplozja emitująca wirującą masę cząsteczek i gazów. Wirująca masa, albo "mgławica", zaczęła się schładzać, by w odpowiednim momencie skumulować się w pierścieniach materii. Materia zawarta w tych pierścieniach stopniowo zbierała się tworząc poszczególne planety. Proces wzrostu planet wytwarzał duże ilości ciepła, przez co cięższe pierwiastki opadały do centrum gromadzącej się masy. Mars w końcu utworzył ciekłe, żelazne jądro. Obracające się ciekłe jądro zaczęło generować potężne pole magnetyczne. Pole to otuliło planetę niczym ochronna tarcza, blokując szkodliwe promieniowanie słoneczne. Słońce wytwarza tzw. Wiatr słoneczny. Składa się on z protonów, elektronów, promieniowania kosmicznego, wszelkiego rodzaju naładowanych cząstek, które mogą zjonizować atmosferę, inaczej zwane rozpryskiem. Ale nadszedł dzień, w którym Mars utracił swą tarczę oraz większość swej atmosfery. W momencie końca wzrostu planety Mars zaczął się ochładzać. Jego żelazne jądro nie było już w stanie wygenerować silnego pola magnetycznego, co spowodowało penetrację atmosfery przez wiatr słoneczny. Większość ludzi przyjmuje taki właśnie bieg wydarzeń.
Utrata atmosfery obnażyła Marsa z ciepła i ciśnienia, a ponieważ woda by pozostać cieczą potrzebuje obu tych czynników, nie jest już stabilną substancją na czerwonej planecie. Jeśli położylibyśmy na marsjańskiej glebie czajnik z wodą błyskawicznie by wyparowała, próbując jednocześnie zamarznąć. Zwycięży jeden, albo drugi proces, jednak można tylko pomarzyć o miłej, płynnej wodzie. Nie zaprzecza to jednak istnieniu wody na Marsie. O ile płynna woda nie ma tam prawa bytu, tak lód jest zupełnie inną bajką. Dowody wskazują na to, że pod powierzchnią czap polarnych Marsa tkwią ogromne masy lodu. W lodzie tym ukryty może być Święty Graal przestrzeni kosmicznej. Są widoczne z Ziemi poprzez prosty teleskop, niekwestionowanie pierwsze, zauważalne cechy tej planety podczas jej obserwacji z przestrzeni kosmicznej: „czapy polarne”. Tajemnicze śnieżno-białe, lodowe światy, okrywające górę i dół czerwonej planety. Suchym lodem nazywamy zamrożony dwutlenek węgla. Marsjańska atmosfera jest bardzo cienka, a w jej skład wchodzi prawie wyłącznie dwutlenek węgla zatem kiedy jest bardzo zimno skondensowany opad to śnieżny dwutlenek węgla, suchy lód. Ale o ile białe czapy polarne są niezaprzeczalnym atutem Marsa, o tyle nie są one zamrożonym dwutlenkiem węgla. Fakt ten zadziwia naukowców. To co może kryć się pod czapami polarnymi Marsa może mieć kolosalne znaczenie. Głęboko, po ziemią mogą czaić się miliony ton zamarzniętej wody, niewidocznej na powierzchni promieniując z biegunów w przestrzeń kosmiczną prowadzącej naukowców do wniosku, iż są pozostałością po dawnych ogromnych oceanach. W obecnej chwili woda tworzy pewien rodzaj zmarzliny pod powierzchnią czap, ale mogą tam występować miejsca, gdzie odpowiednie ciśnienia i temperatury upłynniają lód tworząc być może
ciecz. Jesteśmy w stanie obserwować kratery.Krążące po orbicie Marsa satelity odebrały silne wskazania dowodzące istnienia wody w postaci lodu na biegunach Marsa. Pomiary składu gleby wskazały wysoki poziom wodoru. Woda oczywiście składa się z 1 atomu tlenu i 2 atomów wodoru, zatem możliwość występowania w tych obszarach wody jest ogromna. Ale o ile dowody na istnienie lodu na biegunach to nowość, tak spekulacje o jego istnieniu pojawiły się już ponad wiek temu. Spowodowało to spekulacje na temat istnienia inteligentnego życia na czerwonej planecie, co w pierwszej połowie XX wieku wzbudziło wśród ludzi spory niepokój.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz