Ten cel postawiono jednak najnowszej misji, rozpoczętej w sierpniu 2007 r. Misja ta nosi nazwę Phoenix, a jej celem jest umieszczenie lądownika na północnym biegunie Marsa. Lądownik wyposażony jest w silne ramię z czerpakiem. Będzie prowadził wykopaliska na podbiegunowej ziemi. Projektowi przewodzi Dr Peter Smith z Uniwersytetu Arizona. Cała misja polega na zrozumieniu właściwości podbiegunowej ziemi i jej korelacji z lodem oraz własności lodu i jego oddziaływania z atmosferą. Jest tylko jeden sposób na badanie tej ziemi, używając zrobotyzowanego ramienia wykopie on niewielki rów, z którego dostarczy próbek gleby i miejmy nadzieję, że również mokrej gleby, również lodu, a następnie podda je analizie za pomocą instrumentów znajdujących się na pokładzie lądownika. Lądownik z powierzchni prześle zgromadzone wyniki analiz gleby i lodu. Ale zanim Phoenix zdąży się czymś pochwalić zacznie się zupełnie nowa saga w dziejach poszukiwania wody na Marsie. Zdjęcia otrzymane z orbitera krążącego wokół planety, ukazują coś bardzo niespodziewanego. Okazało się, że na krawędzi najgłębszego, marsjańskiego wąwozu, w ostatnich latach pojawiła się jakaś ciecz. W 2001 roku orbiter sfotografował dokładnie ten sam punkt, ale zdjęcia nie ujawniały niczego interesującego. Najnowsze zdjęcia ukazują jakiś biały ślad, w wąwozie. Najprawdopodobniej jest to pozostałość po przepływie cieczy. Być może woda wystrzeliła tam z ziemi przepływając kilkaset metrów zanim zdążyła wyparować i zamarznąć. Nie wiadomo jeszcze, co mogło spowodować ten przepływ, ale podejrzewa się ciepło pochodzenia wewnętrznego, które planeta jeszcze podtrzymuje. Najwyraźniej płaszcz Marsa jest nadal aktywny sejsmicznie, a my mamy nadzieję, że gdzieś na Marsie znajdują się jakieś gejzery. Nie tylko z powodu naszej chęci znalezienia ciekłej wody, ale też dlatego, że woda mogłaby być środowiskiem, w którym rozwija się i trwa życie. Oczywiście woda jest kluczem do znalezienia życia na Marsie.
Silnik niosący zadziwiającą aparaturę naukową mającą zbadać czerwoną planetę symbolizuje ludzkie pragnienie wiedzy na temat istnienia innych form życia we wszechświecie. Myślę, że w głębi podświadomości, zastanawiamy się po co tu jesteśmy i co jest tam, daleko, czego więcej można się dowiedzieć. Odpowiedź na to pytanie, w pewnym stopniu, pozwoli nam znaleźć swoje miejsce wszechświecie. Odkrycie życia na Marsie pozwoliłoby pomóc nam zrozumieć początki życia na naszej planecie. A to w przypadku Marsa i Ziemi stanowi znaczący związek. Być może na Marsie rozwinęło się życie, warunki były sprzyjające, a na Ziemi było całkiem inaczej. I w końcu Mars zasiał życie na naszej planecie. Być może w wyniku kolizji meteorytu, oderwany fragment Marsa przyleciał na Ziemię. Jesteśmy tworami ziemskimi, powstaliśmy tu. A może jesteśmy Marsjanami? A może było na odwrót, życie rozwinęło się na Ziemi i ruszyło na ekspansję Marsa. Jeśli znajdziemy ślady życia na Marsie, oczywiście na Ziemi też obecne jest życie, to może jest to wskazówka, iż życie może być wszędzie. Wszechświat prawdopodobnie jest pełen życia. A jeśli nie, to czyni nas to szczególnymi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz